Nowoczesny, elokwentny, demokratyczny, błyskotliwy marszałek sejmu Szymon Hołownia nagle pokazał swój konserwatywno-katolicki rewers. Chodzi o prawa kobiet i ustawę dotyczącą liberalizacji aborcji. Marszałek kręci, boi się, wymyśla różne preteksty byle głos kobiet nie wybrzmiał mocniej niż głos biskupów. Oddala więc procedowanie jednej z najważniejszych dla naszego społeczeństwa ustaw dotyczących prawa kobiet do decydowania o własnym macierzyństwie. Wielu mężczyzn posiadających władzę kamienieje, gdy mają uznać autonomię kobiet. Patriarchalizm jest bowiem jak skamielina upamiętniająca feudalną strukturę społeczeństwa, gdzie rządzi Pan, Wójt i Pleban. Pan Marszałek wymyśla kosztowne i upokarzające referenda, wymienia przeszkody (rzekome podniecenie społeczeństwa przed wyborami samorządowymi) – byleby tylko nie narazić się Kościołowi katolickiemu, którego jest wyznawcą. Nie jest to na naszej scenie politycznej przypadek odosobniony. Kosiniak–Kamysz i prezydent Duda to też elementy patriarchalnej skamieliny: za wszelką cenę chcą utrzymać społeczny (boski) porządek polegający na podporządkowaniu kobiet (to znaczy kobiety mogą już uczyć się i pracować, ale nie mogą decydować o własnym ciele; ich ciało należy do polityków i księży, to znaczy do narodu i kościoła).
Jest absolutnym skandalem i hańbą, że są jeszcze u władzy ludzie, którzy mienią się demokratami a nie traktują kobiet jako autonomicznych podmiotów posiadających swoje prawa lecz jako istoty wymagające zakazów, kontroli innych, względnie referendów, by mogły decydować o własnym ciele. Ciekawe jak czułby się marszałek Hołownia czy Andrzej Duda, gdyby o zażywaniu viagry miało zadecydować ogólnopolskie referendum?
Pan Prezydent (skamielina numer jeden) boi się pigułki dzień po, ponieważ to „bomba hormonalna”, która może zaszkodzić rozrodczości narodu (w przeciwieństwie do viagry, która tę rozrodczość wzmacnia). Cały cywilizowany świat traktuje prawa kobiet (w tym prawa reprodukcyjne) jako prawa człowieka. Francja właśnie wpisała do konstytucji prawo do aborcji (jedynie faszyzujący nacjonaliści byli przeciwko), konserwatywne rządy innych krajów już dawno uznały ludzkie prawa kobiet. Tylko polscy „konserwatyści”, uczepieni czarnych szat hierarchów kościelnych, ciągle tkwią w wiekach poprzednich. Panowie: Kosiniaku–Kamyszu, Hołownio, Dudo (o członkach PiS-u i Konfederatach nie będą wspominać, bo to skrajni cynicy), obudźcie się z kamiennego snu: kobiety to ludzie!