KOBIETY W WYBORACH 2019

Pierwszym legislacyjnym sukcesem Kongresu Kobiet było wprowadzenie kwot płci na listach wyborczych.

Przypomnijmy, że po pierwszym kongresie ubiegałyśmy się o wprowadzenie parytetu (50%) dla każdej płci na listach. Nie udało się wprawdzie wprowadzić obowiązku równego udziału kobiet i mężczyzn na listach, ale dzięki poparciu dla naszych postulatów, potwierdzonych podpisami około 150 000 Polek i Polaków przez ówczesną koalicję rządzącą ( PO – PSL), a zwłaszcza dzięki poparciu Platformy Obywatelskiej, która wprowadziła obowiązek głosowania „za” projektem przez swoje posłanki i posłów, wprowadzona została obowiązkowa kwota płci na listach wyborczych – ani kobiety ani mężczyźni nie mogą od 2011 roku na żadnej z list stanowić mniej niż 35%. Ponieważ listy, która nie spełnia tego wymogu nie można zarejestrować, wszystkie partie i komitety wyborcze muszą zasady tej przestrzegać.

Wprowadzenie kwot było sukcesem z różnych powodów – ożywiło debatę o składzie gremiów rządzących pod względem płci, o niesprawiedliwym wykluczeniu kobiet z polityki, otworzyło wielu kobietom drogę do zaistnienia w sferze sformalizowanej polityki. Przede wszystkim jednak powstrzymało spadek udziału kobiet wśród osób kandydujących. Wbrew narracji prezentowanej wówczas przez niektórych aktorów życia politycznego, że te proporcje „naturalnie się wyrównają”, przed wprowadzeniem obowiązkowych kwot udział kobiet na listach przygotowywanych przez partie i komitety wyborcze nie tylko nie rósł, a spadał. Dopiero po wprowadzeniu kwot trend ten zdecydowanie się odwrócił:

Odsetek kobiet na listach wyborczych:

Tak więc o ile przed wprowadzeniem kwot mężczyźni stanowili około 80% osób kandydujących, a kobiety jedynie około 20%, to po wprowadzeniu obowiązkowych kwot te proporcje się wyrównały – obecnie, mężczyźni stanowią między 53% a 61%, a kobiety – między 39% a 46,5 % osób kandydujących. Zwiększeniu liczby kandydujących kobiet towarzyszy zwiększenie udziału kobiet w Sejmie – z 20% w 2007 roku do 27% po wyborach w 2015 roku.

Obecnie interesuje nas przede wszystkim udział kobiet na listach w wyborach, które mają się odbyć 13 października 2019 roku. Niestety, nie odnotowujemy wzrostu, ale nawet pewien spadek udziału kobiet na listach osób kandydujących. Obecnie kobiety stanowią 42% kandydatek/kandydatów, co oznacza spadek o 1,4% w porównaniu z poprzednimi wyborami. Przypomnijmy więc, że obecność kobiet na listach poszczególnych komitetów w nadchodzących wyborach przedstawia się następująco:

Tak więc wszystkie partie polityczne przekraczają wyznaczone przez ustawę minimalne proporcje kobiet i mężczyzn wśród osób kandydujących. W ustawie nie wprowadzono jednak obowiązku naprzemienności na listach ani odpowiedniej proporcji kobiet i mężczyzn na pierwszych miejscach list, chociaż takie rozwiązania znane są z innych krajów (obowiązują np. w Hiszpanii, Belgii). Okazuje się, że przy braku takiego obowiązku proporcja kobiet i mężczyzn na pierwszych miejscach list, ale też w pierwszej „3” i pierwszej „5” jest bardzo niekorzystna dla kobiet:

O ile więc nie ma szczególnych różnic pomiędzy partiami w ilości kobiet umieszczanych na listach wyborczych, to zasadnicze różnice występują w umieszczaniu kobiet na najwyżej cenionym, najbardziej prestiżowym i dającym największe szanse na wybór pierwszym miejscu listy. Różnice te występowały także w poprzednich wyborach.

Odsetek kobiet na pierwszych miejscach na listach wyborczych w kolejnych wyborach przedstawia się następująco:

Ogółem, kobiety zajmują jedynie 20% pierwszych miejsc („1”) na listach komitetów wyborczych. Rekord należy do Platformy Obywatelskiej, która jest najbardziej stabilna pod tym względem i od lat umieszcza 32-35% kobiet na tych własnie najważniejszych miejscach. Tradycyjnie niewiele, ale coraz więcej „1” zajmują kobiety na listach PSL. Lewica, która początkowo (2011 rok) kompromitująco mało kobiet umieściła na pierwszych miejscach list, obecnie ma ich tyle, ile Koalicja Obywatelska (34%), nadal jednak jest to daleko od równego udziału kobiet i mężczyzn na „1”. Najbardziej niekorzystny trend nastąpił w PiS – partia ta między 2011 a 2015 rokiem znacząco zwiększyła liczbę kobiet na pierwszych miejscach list, ale w obecnych wyborach odsetek ten bardzo znacząco spadł. To „odwrócenie się od kobiet” PiS-u będzie miało najprawdopodobniej wpływ na odsetek kobiet w nowo wybranym parlamencie, gdyż partia ta ma szanse uzyskać znaczącą liczbę mandatów, a wobec spychania kobiet na dalsze miejsca list, zapewne mniej wprowadzi ich do parlamentu. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że analogiczne różnice znajdujemy wśród osób kandydujących umieszczonych w pierwszej „3” na listach wyborczych. Przypomnijmy, że Platforma Obywatelska kilka lat temu zdecydowała, że proporcje płci w pierwszej „3” wynosić powinny 1 do 2 ( a więc jedna kobieta i dwóch mężczyzn lub dwie kobiety i jeden mężczyzna), a w pierwszej „5” odpowiednio 2 do 3 (dwie kobiety i trzech mężczyzn lub trzy kobiety i dwóch mężczyzn). Najwięcej kobiet na pierwszych trzech miejscach ma Koalicja Obywatelska – jest to 41,5. Niewiele mniej kobiet umieściła w pierwszej „3” lewica – 40,7. PSL ma kobiet na czele list znacznie mniej 26. Niechlubny rekord wśród największych komitetów i w tym przypadku należy do Prawa i Sprawiedliwości, które w pierwszej „3” umieściło jedynie 22 % kobiet.

Najniższy odsetek stanowią kobiety na listach PiS także w pierwszej „5”:

Widzimy więc, że Prawo i Sprawiedliwość bardzo niekorzystnie umieścił kobiety na listach wyborczych. Kobiety na listach PiS zajmują jedynie 19% pierwszych miejsc, jedynie 22% w pierwszej „3” list i 23% miejsc w pierwszej 5 list. Oznacza to, że zajmują znacznie mniej wysokich pozycji niż na listach Koalicji Obywatelskiej, gdzie zajmują 34% pierwszych miejsc, 41,5 % w pierwszej „3” i 41% w pierwszej „5” oraz na listach Lewicy ( odpowiednio 34%, 40%, 40%)

W niektórych okręgach ze względu na kompozycję listy kobiety nie mają praktycznie szans na bardzo dobry wynik – przykładem może być lista Prawa i Sprawiedliwości w okręgu 24 (podlaskie), gdzie aż 6 pierwszych miejsc zajmują mężczyźni. Najwyżej w tym okręgu została umieszczona kobieta na miejscu 7, a w pierwszej „15” są tylko dwie kobiety.

Jeszcze mniejsze szanse mają kobiety w nadchodzących wyborach do Senatu. W porównaniu z poprzednimi wyborami wzrosła liczba okręgów, w których nie kandyduje ani jedna kobieta. W 2015 roku okręgów takich było 57, obecnie jest aż 63. Tak więc wiadomo, że minimalny udział mężczyzn wśród senatorów wynosić będzie 63%, a kobiety nie mają żadnych szans przekroczyć 37%. W kontraście do całkowicie maskulinizowanych 63% okręgów w wyborach do Senatu pozostaje tylko jeden okręg, w którym kandydują tylko kobiety. Także w poprzednich wyborach był tylko jeden okręg, w których startowały jedynie kobiety. Jeśli przyjrzymy się szansom kobiet na wybór w poszczególnych okręgach przekonamy się, że oprócz jednego kręgu, w którym startują same kobiety, przewagę mają one jeszcze w 5 okręgach, w których kandydują dwie kobiety i 1 mężczyzna. Wyrównane liczbowo szanse są w 17 okręgach. We wszystkich pozostałych, a więc 77 okręgach przewagą mają mężczyźni. W 63 startują sami mężczyźni – staruje ich od 2 do nawet 5. Przewagę mają też w kolejnych 14 okręgach, gdzie startuje 1 kobieta i 2 lub 3 mężczyzn.

Ogółem okręgi w wyborach do Senatu można podzielić w następujący sposób:

Potwierdza się więc znany na całym świecie fakt, że w wyborach większościowych (okręgi jednomandatowe), w których partie i komitety wyznaczają tylko jedną osobę w każdym okręgu, szanse kobiet na zostanie kandydatką znacząco maleją. Pula osób kandydujących jest w takich wyborach bardzo wyraźnie zmaskulinizowana. Dobrą ilustracją mogą być osoby kandydujące do Senatu z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, wśród których jedynie 14% to kobiety:

Znacząco lepiej proporcje te przedstawiają się wśród osób kandydujących z ramienia Koalicji Obywatelskiej, wśród których kobiety stanowią 25%:

Wiemy więc, że mężczyźni będą mieli znaczącą przewagę w Sejmie i jeszcze większą przewagę w Senacie. Zauważmy jednak, że są takie partie, które powoli zbliżają się do zrównoważonego udziału kobiet i mężczyzn na listach wyborczych i takie, które się od tego oddalają. Wśród partii bardziej sprzyjających równości jest Platforma Obywatelska/Koalicja Obywatelska oraz Lewica. Jeśli nie liczyć Konfederacji, która według sondaży znajduje się poniżej progu wyborczego, niechlubny rekord umieszczania kobiet poza miejscami dającymi szanse na awans należy do partii Prawo i Sprawiedliwość.

Wybory już 13 października!